Ta recenzja zawiera spoilery Captain America: Brave New World . Kontynuuj ostrożność!
Oczekiwany Captain America: Brave New World zapewnia ekscytujące, choć nieco nierówne, filmowe doświadczenie. Podczas gdy sekwencje akcji są niezaprzeczalnie spektakularne, pokazując imponujące efekty wizualne i choreografię, narracja czasami się waha, czując się w niektórych sekcjach i słabo rozwinięta w innych.
Film z powodzeniem bada złożoność dziedzictwa i tożsamości, szczególnie poprzez walkę Sama Wilsona o ucieleśnienie Kapitana Ameryki. Jego wewnętrzny konflikt jest namacalny, a jego podróż jest przekonująca, choć być może nie do końca zaskakująca dla osób zaznajomionych z łukiem postaci we wszechświecie Marvel. Obsada drugoplanowa zapewnia mieszankę znajomych twarzy i intrygujących przybyszów, z których każda przyczynia się do ogólnej dynamiki, chociaż niektóre postacie mogły skorzystać z większego czasu na ekranie, aby w pełni rozwinąć swoje role.
Motywacje złoczyńcy, choć prezentowane, nie mają głębokości i niuansów, które podniosłyby konflikt do naprawdę niezapomnianych poziomów. Plan antagonisty, choć ambitny, wydaje się nieco przewidywalny, a rozwiązywanie centralnego konfliktu wydaje się nieco antyklimatyczne. Mimo to ostatnie chwile filmu oferują błysk nadziei i przygotowują scenę dla przyszłych rat, pozostawiając publiczności oczekiwanie na to, co ma nadejść.
Ogólnie Captain America: Brave New World to oszałamiający wizualnie film akcji o fascynującym centralnym występie. Jednak niespójności narracyjne i nieco rozczarowujący złoczyńca uniemożliwiają mu osiągnięcie pełnego potencjału. Jest to solidny dodatek do MCU, ale być może nie przełomowy wpis, na który niektórzy mogliby się spodziewać.